Za górami, za lasami, żyli sobie zakochani… W tej opowieści role się odwracają i to ona rzuca rękawicę swoim rywalkom, a ukochany wspiera ją na każdym kroku. Choć nie obyło się bez problemów, pewnego letniego popołudnia Ola i Artur powiedzieli sobie „tak”, a ja uchwyciłem najpiękniejsze chwile pełne łez i szczęścia. Jak wyglądało wesele w sercu Wieliczki i co mnie zaskoczyło? W tym wpisie opowiadam o tej niezwykłej ceremonii.
Wesele w sercu Wieliczki i przygotowania
„Pan młody nie powinien widzieć sukni przed ślubem” – Aleksandra i Artur zdecydowanie nie są zwolennikami przesądów i przygotowania do wesela rozpoczęli wspólnie w domu rodzinnym narzeczonej. Muszę przyznać, że atmosfera była wspaniała, a przyjaciele i rodzice wspierali zakochanych. Nie zabrakło pozytywnej energii i minimalnego chaosu, który udało się opanować.
W trakcie rozmów miałem okazję podsłuchać historii o osiągnięciach Oli, a także zobaczyć fotografie, na których pozuje ze szpadą. Dowiedziałem się również, że reprezentuje barwy sekcji szermierczej AZS AWF Kraków. Jej klubowym trenerem jest wicemistrz olimpijski w drużynie, czyli Radosław Zawrotniak. Co więcej, to reprezentantka Polski na igrzyskach olimpijskich! Z pewnością nikogo nie zdziwi fakt, że czułem dumę i radość.
W południe młoda para wyruszyła do świątyni, która znajduje się przy rynku głównym w Krakowie. Jak przystało na wesele niczym z bajki, ceremonia odbyła się w majestatycznym Kościele Mariackim. Wyznanie miłości w takich okolicznościach zawsze napawa wszystkich gości spokojem, powagą, ale i wzruszeniem.
Dobra zabawa w karczmie pod Wielką Solą
Ogień na parkiecie, taneczne show i zabawne oczepiny. Te określenia najlepiej opisują wesele Oli i Artura. Po romantycznej uroczystości w bazylice, zaproszone osoby powitano lekko kwaśnym szampanem i przepysznymi daniami. Dodam, że pomieszczenie przypominające chatę góralską pięknie przystrojono. Białe elementy bardzo dobrze komponowały się z drewnianymi belkami.
Pierwszy posiłek podano, a później biesiadnicy podbili parkiet. Nie mogę jednak zapomnieć, że to mama panny młodej zrobiła ukochanym niespodziankę. Razem z przyjaciółkami ułożyły specjalną choreografię i przedstawiły ją przed rodziną i znajomymi. To było wyjątkowe doświadczenie i przy okazji niesamowita atrakcja dla gości, którą będę zdecydowanie polecać przyszłym parom.
Około północy przyszedł czas na poczęstowanie najbliższych tortem, a potem wodzirej przeprowadził konkursy. Tutaj standardowo postawiono na rzucanie bukietu i muszki za siebie, a także masę innych rozrywek. Z pewnością goście na długo zapamiętają ten sierpniowy dzień.
Szczęśliwe zakończenie
Ach, co to była za impreza! Niesamowicie się cieszę, że mogłem towarzyszyć Oli i Arturowi przez te kilkanaście godzin. Mam nadzieję, że przygoda, którą rozpoczęli wspólnie, będzie pełna happy endów i spotkamy się jeszcze nie raz, by uwiecznić ponownie ich gorące uczucie.
